Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

10 grudnia zakończyła się w Tarnowskim Sądzie sprawa Alfredy C. oskarżonej o zabójstwo zięcia. Sąd zastosował wobec niej szczególne złagodzenie kary, gdyż według wydanego wyroku, oskarżona działała w wyniku błędnej oceny sytuacji. Za zabójstwo została skazana na 5 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.

 

Do tragedii doszło w lipcu ubiegłego roku w Lubaszu k/Szczucina. Do małżeńskiej kłótni wywołanej zdradą Małgorzaty C. wtrąciła się również jej matka. Była ona od kilkunastu lat skonfliktowana ze swoim zięciem, gdyż nigdy nie uważała go za odpowiednią partię dla swojej córki. Pomimo iż Piotr całą swoją energię wkładał w utrzymanie swojego domu oraz rodziny i starania by niczego nie brakowało, okazało się to zbyt mało. Rozbudował również dom, aby jego synowie mieli więcej swobody, a także by ograniczyć do minimum kontakty ze swoją teściową.

Tragicznej nocy, po tym jak rzekomo Małgorzata opuściła dom, Piotr miał się dobijać do drzwi swojej teściowej ubliżając jej i grożąc, gdyż ona pochwalała poczynania swojej córki. Alfreda C. pomimo poinstruowania przez funkcjonariuszy szczucińskiej policji o tym, by w przypadku gdyby czuła się zagrożona – wezwała patrol, nie zrobiła tego. Zamiast tego otworzyła drzwi i (według jej relacji) wytrąciła Piotrowi nóż, z którym miał przyjść, a następnie podniosła go i zadała mu, śmiertelny w efekcie cios w brzuch. Jej wersja jest o tyle dziwna, iż zabezpieczony nóż pochodził z jej kuchni, a w toku postępowania, nie zabezpieczono na nim śladów biologicznych ani odcisków palców mężczyzny.

Po całym zdarzeniu Piotr trafił do szpitala, gdzie pomimo starań lekarzy, po tygodniu zmarł. Niestety ani na chwilę nie odzyskał przytomności by móc dać choćby wskazówkę co tak naprawdę stało się tej tragicznej nocy.

Po półtora roku od tych zdarzeń, opierając się głównie na zeznaniach Alfredy C., która przyznała się do czynu, sprawa dobiegła końca. 75-latka najbliższe lata spędzi za kratkami, a jej córka w końcu jest wolna i może już bez „ukrywania” robić to na co ma ochotę. Czy naprawdę nie było innego sposobu by pozbyć się męża? Rozwody przecież istnieją. Ale tu pojawia się kolejna kwestia już mniej związana z tym artykułem.

Wyrok wciąż może ulec zmianie. Gdyby tylko pojawił się jakiś dodatkowy dowód w sprawie lub ktoś przypomniał sobie jakieś szczegóły z tej tragicznej nocy.

[Lilith]